U polskich wybrzeży odnotowuje się trzy gatunki pso-kształtnych, płetwonogich, wodno-lądowych zwierząt czyli fok. Wśród nich są foki szare, pospolite i obrączkowane (zwane też nerpami). Morze, jego brzegi oraz nadwodne mielizny i drobne wysepki są dla nich niezbędnymi do życia siedliskami. W morzu przede wszystkim zdobywają pożywienie, odbywają wędrówki, do morza uciekają płoszone przez człowieka. Nie potrafią i nie mogą żyć tylko w wodzie, muszą wychodzić na ląd. Poza wodą odpoczywają, zmieniają co roku sierść, rodzą i odchowują potomstwo. Jedynie nerpy w okresie porodów i karmienia młodych potrzebują śniegu i lodu.
Z faktu, że foki odpoczywają na lądzie, zdają sobie sprawę chyba wszyscy. Nieliczni jednak wiedzą, że jest to także czas i miejsce niezbędnej higieny. Foki, susząc ciało na lądzie, oczyszczają je z drobnych organizmów morskich, które ulokowały się w ich sierści, a które zabija brak wilgoci. Gdyby tego nie robiły, porosłyby glonami i skorupiakami, podobnie jak zanurzone pod wodą części łodzi i statków, tracąc nie tylko prędkość pływania, ale i wyporność.
Przebywanie poza wodą nabiera szczególnego znaczenia dla fok w okresie wiosny. Na początek marca przypadają narodziny i wychowanie szczeniąt, w maju i czerwcu foki linieją i unikają wody. Wolą wtedy wylegiwać się na brzegu i pozostają tam przez kilka tygodni, rezygnując wtedy często z żerowania. Polegują w mniejszych lub większych grupach o zróżnicowanym składzie wiekowym i płciowym. Potrzebują spokoju, gdyż w tym czasie budują miedzy osobnicze i grupowe więzi.
W sposób naturalny foki poszukują na legowiska takich miejsc, które gwarantują im maksymalny spokój i bezpieczny czas rekcji na zauważone niebezpieczeństwo. Zaniepokojone podnoszą głowę, patrzą w kierunku źródła niepokoju i w zależności od oceny sytuacji, podejmują decyzję o pozostaniu lub ucieczce. Każda piaszczysta łacha, mielizna, wysepka czy wystający kamień są legowiskiem lepszym, bo bardziej izolowanym od zakłóceń niż brzeg lądu. Niemniej czas przebywania poza wodą – jako niezbędny element życia fok, był i jest źródłem ich poważnych kłopotów. To na lądzie zwykle polował na nie człowiek, tutaj także, częściej niż w wodzie, były i są one niepokojone oraz płoszone.
Foki od początku towarzyszą nam w nadmorskim środowisku. Przez wieki żyły u naszych brzegów. Na polskim wybrzeżu dominowały foki szare. Szacuje się, że w końcu XIX wieku w rejonie Pomorza i Prus Wschodnich było ich około 1000. Zatoka Gdańska była wtedy ich naturalnym siedliskiem.
Zarówno w tamtym okresie, jak i znacznie później, bo do końca lat 30. XX wieku, na foki szare polowano. Przekazy historyczne dotyczą w większości polowań prowadzonych przez mieszkańców Półwyspu Helskiego.
Jeden ze sposobów chwytania fok opisał w 1883 roku w „Obrazkach rybackich z Półwyspu Helskiego” ks. Hieronim Gołębiewski: „Chałupianie i Kusfeldczanie zimową porą, kiedy właściwy wik [wewnętrzna część Zatoki Puckiej] się dostatecznie pokrył lodem, łowią okonie, płotki i szczupaki nieraz w wielkiej ilości. Ale jest to zarobek bardzo uciążliwy, i niejeden już sobie przy tem przez zaziębienie choróbska i rychłej śmierci nabył. Kiedy zimową porą na małym Morzu bywają breitlingi [szproty], wtenczas nie brak też morskich cieląt [fok], tutaj zielintami zwanych, (…) które gromadami za breitlingami, żerem swoim płyną. Połów na zielinty jest szczególniejszy. Lubią one wychodzić na krawędzie lodu i tam się wylegiwać. Ale są bardzo czujne i lękliwe, więc niech gdzie łoskot powstanie, to, buch!, w wodę. Tuż przy tym lodzie rybacy za dnia stawiają do wody długie sieciowe ściany z mocnemi sidłami. Zielinty przestraszone uciekają ślepo z lodu i nie zważając na siecie w nich się plątają, a nie mogąc potem wyjść na wierzch wody dla nabrania świeżego powietrza, w sieciach się duszą, poczem nazajutrz rybacy do domu je zabierają. (…) Mięso zielintowe, jako też kaczki morskie, podług ogólnego zwyczaju uważa się za potrawę postną. Tłuszcz zaś zielintowy wytapiają i roznoszą jako tran po dworach, plebaniach i zagrodach krajowych (…)”
Natomiast Grith Carl w pracy „Historia i opisanie Półwyspu Helskiego” z 1891 roku m.in. tak donosił o tutejszych polowaniach na foki: „Mają one swoje ulubione miejsca, na których się wygrzewają do słońca i tak szczególnie chętnie odwiedzają najbardziej zewnętrzny cypel Helu, dalej również na poziomie Kuźnicy, na Zatoce Puckiej i ciągnącej się ławicy aż do Rewy. Także chętnie widzą sterczące z wody kamienie. Tak sobie ulubiły duży blok przy Kuźnicy, że został on wydzierżawiony jako teren polowania i obecnie zezwolenie w związku z tym kosztuje 30 talarów”.
W rejonie Zatoki Gdańskiej jeszcze w latach 1912-1919 upolowano 520 fok. Zabijanie fok było dozwolone także w latach 20. i 30. XX wieku. Później, wskutek braku stosownych regulacji ochronnych, zanieczyszczeń wód i oddziaływania rybołówstwa, foki na długie lata zniknęły z wód południowego Bałtyku, a w północnej jego części drastycznie zmalała ich liczebność. Dopiero dzięki konsekwentnemu wdrażaniu kolejnych zaleceń Komisji Helsińskiej zasoby tych ssaków zaczęły się odtwarzać. Foki szare odrodziły się najpierw u wybrzeży Szwecji, Finlandii i Estonii. Tam stworzono im rezerwaty i bezpieczne ostoje. Ich obecna liczba jest około dziewięciokrotnie wyższa niż na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, choć nadal daleka od maksymalnej oszacowanej na ok. 90-100 tys. sztuk w końcu XIX wieku. Odtworzone w Skandynawii powracają na swoje historyczne siedliska na południowym Bałtyku lub poszukują nowych, gdy te historyczne już nie nadają się dla nich do zamieszkania Jako zwierzęta wędrowne foki szare potrafią penetrować cały obszar Bałtyku, zatem ponownie odkrywają Zatokę Gdańską i jej przyrodnicze atuty dla swojego życia. W jej zachodniej części jest zaledwie kilka miejsc, które foki mogą uznać za odpowiednie dla nich legowiska. Czy tak się stanie w rzeczywistości w znacznym stopniu zależy od zachowania nas samych. Przykład ptaków wykorzystujących jeszcze nie tak dawno, nawet z sukcesami lęgowymi, Rewski Szpyrk i obecnej sportowo-turystycznej funkcji tego miejsca pokazuje, że może być to nie tylko bardzo trudne, ale wręcz niemożliwe.
Foki, widząc na brzegu ludzi, zazwyczaj nie wychodzą z wody, nie czując się bezpiecznie. Jeśli tolerują nawet znaczną bliskość człowieka, to zwykle są to osobniki zmęczone lub chore. Ważne jest w takich przypadkach zachowywanie odpowiedniego dystansu, a nasze działania muszą być spokojne i pozwalające foce na ten konieczny w nienajlepszych warunkach pobyt. Poza brakiem spokoju są i inne powody braku akceptacji miejsca bytowania, np. brak w okolicy odpowiednich ryb.
Współcześnie za najbardziej odpowiednie legowisko w rejonie Zatoki Gdańskiej foki uznały piaszczyste mielizny w ujściu Wisły Przekop. Niektóre przybywają tam niemal cały rok. Informacje o ich obecności w innych miejscach są rzadsze.
Lokalizacje potencjalnych legowisk fok w polskiej części Zatoki Gdańskiej
Nie znajdują dziś spokoju na „Rewskim Szpyrku” czy Ryfie Mew, co nie dziwi, wiedząc jak agresywne formy turystyki i rekreacji są w tym rejonie rozwijane. Rośnie liczba szybkich motorówek i skuterów wodnych, a wątpliwy z punktu widzenia prawa ochrony przyrody tzw. „Marsz Śledzia”, znajduje licznych naśladowców chodzenia, a nawet biwakowania na piaszczystych śródzatokowych mieliznach. Poza sezonem turystycznym jest to jednak miejsce idealnie spełniające warunki foczego siedliska. Jego odizolowanie od stałego lądu i ludzi doskonale dyskontują tysiące ptaków.
Foki częściej dziś widuje się w rejonie Cypla Helskiego, ale poszukują one spokoju także w innych miejscach. Jakoś muszą sobie radzić, czego przykładem może być doraźne wykorzystywanie ruin torpedowni w rejonie Jastarni.
Gdy zima odstrasza turystów i na brzegu zatoki mogłoby być spokojniej, bywa, że lód ścina powierzchnię wody i foki nie mają dostępu do swoich lądowych ostoi. Szukają wówczas odpoczynku na brzegu lodowej tafli lub dryfujących krach.
W marcu i kwietniu na brzegach Zatoki Gdańskiej pojawiają się szczenięta fok szarych. Nie wiadomo, gdzie przychodzą na świat, ale przebywając na naszym brzegu zgodnie z prawem muszą mieć zapewnione spokojne miejsca odpoczynku. Prawo ochrony przyrody zapewnia im bezpieczne miejsca życia oraz zakazy płoszenia, niepokojenia i zabijania. Na straży przestrzegania tych przepisów stoją organy Ministerstwa Środowiska – Regionalna i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska oraz zarządzający morskimi obszarami chronionymi w rejonie zatoki – Urząd Morski.
Oczywiście przepisy nie decydują wprost o tym czy foki będą miały swoje zatokowe legowiska. Określi to zachowanie ludzi, ich obyczaje, indywidualny stosunek do przyrody i potrzeb gatunków chronionych każdego z nas, użytkowników morza – wakacyjnych czy weekendowych turystów, żeglarzy, rybaków i marynarzy.
Tekst: Krzysztof.E. Skóra
Zdjęcia: Krzysztof E. Skóra, Dariusz Bódgał, Mikołaj Zybała