Zarówno w ruchu drogowym jak i na wodnych szlakach wyznacza się odpowiednie dozwolone, maksymalne prędkości. Taki system ma na celu zabezpieczenie użytkowników tras zmniejszając ryzyko kolizji z innymi poruszającymi się, a także ze statycznymi obiektami. Od pewnego czasu jako czynnik, który jest uwzględniany przy konstruowaniu przepisów dotyczących dozwolonych prędkości zaczynają być brane pod uwagę interesy przyrody, a dokładnie zwierząt.

W akwenach śródlądowych w okolicy ośrodków akwakultury, tarlisk, siedlisk ptaków wyznacza się strefy ciszy i obręby ochronne, gdzie ruch łodzi i statków jest ograniczony do pewnej odległości, obniżane są maksymalne dopuszczalne prędkości lub zakazy pływania na silnikach spalinowych. W wodach morskich ze względu na m.in. bardziej rozwiniętą żeglugę takie przepisy stosowane są rzadziej i dotyczą głównie wód wewnętrznych. Przybywa jednak danych naukowych, które pokazują, że zbyt szybkie jednostki mogą być groźne dla morskich zwierząt – płoszą je, ranią a nawet zabijają. Dlatego nowe akty prawne regulujące potrzeby ich bezpieczeństwa uzyskują poparcie społeczne i polityczne.

Na oceanach ofiarami stają się nawet wielkie morskie ssaki i żółwie a także niektóre gatunki ptaków i ryb. Liczba kolizji i wypłaszania ich z siedlisk – miejsc żerowania, rozrodu rośnie. Wielu z nich zaczyna brakować nawet gwarancji bezpiecznego odpoczynku.

Już teraz w niektórych rejonach oceanów, na całym świecie wprowadza się strefy o ograniczonej prędkości. Dzieje się tak na przykład w wodach terytorialnych USA, gdzie dla celów ochrony wielorybów biskajskich ustanowiono tzw. ,,Seasonal Management Areas” czyli tereny, gdzie w pewnych okresach (czas rozrodu wielorybów) prędkość statków nie może przekraczać 18,5 km/h. Strefy te obowiązują tam, gdzie wg danych historycznych gromadzi się szczególnie dużo tych ssaków. Analizy wykazały że po ustanowieniu w/w obszarów śmiertelność waleni spadła. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj [kliknij link].

Przykład ochrony morświnów przed skutkami nadmiernej prędkości jednostek pływających miał miejsce również na Bałtyku. W 2009 decyzją Ministra Środowiska niemieckiego landu Szlezwik – Holsztyn wstrzymano rajd szybkich łodzi motorowych u wybrzeży Niemiec, a na organizatorów nałożono dodatkowe wymogi celem zmniejszenia negatywnego wpływu oddziaływania na środowisko. Wobec wzrostu obserwacji kolizji waleni z szybkimi jednostkami pływającymi w Morzu Północnym takie działania wydają się być jak najbardziej wskazane.

W dobie zwiększania się ilości szybkich łodzi w Polskiej części Bałtyku, już dziś warto zastanowić się nad wyborem miejsc, które ze względu na swą wartość przyrodniczą mogą być szczególnie narażone na tego rodzaju ludzką działalność. Wcześniejsze wprowadzenie tam konkretnych ograniczeń i działań zapobiegawczych wydaje się zasadne, nim sporty motorowodne staną się tak popularną i masową formą rozrywki, że ich miłośnicy nie będą chcieli już zrezygnować z pełnej swobody ich uprawiania.

Naukowcy starają się zoptymalizować przyszłe decyzje dotyczące regulacji korzystania z morskiej przestrzeni. Prowadzą obserwacje w terenie i badania eksperymentalne. Są na Bałtyku obserwowane nie tyko skupiska ptaków czy kolonie fok, ale i człowiek oraz jego dzisiejsze formy zachowania, wobec zagrożonych elementów przyrody. Jednym z przejawów naukowej aktywności jest współ-finansowany przez LIFE+ program BIAS, dzięki któremu wkrótce powstanie bałtycka mapa podwodnego hałasu. Uczestniczą w tym projekcie wszystkie unijne państwa nadbałtyckie. W Polsce obserwacjom naukowym lideruje Instytut Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.

Właśnie rozpoczyna się planowanie przestrzenne na polskim morzu [kliknij tutaj]. Przyroda oczywiście nic o tym nie wie i nie będzie osobiście w tej sprawie konsultowana. O złych decyzjach przekona się w praktyce. O rezultatach, oby nie chybionych postanowień zawiadomimy ją hałasem i niepokojeniem poprzez uprawianie agresywnych form wodnych sportów, nadmiarem żeglugowego hałasu czy drogą podwodnych i nadwodnych detonacji – ludzkich potrzeb czynionych zarówno z aspektów gospodarczych jak i rekreacyjnych, w tym także dla tzw. „fanu”.

Jak dużą mamy sferę świadomościowego, a w zasadzie i kulturowego konfliktu w sprawach wykorzystania środowiska naturalnego pokazały spotkania przy tworzeniu zapisów projektów Planów Ochrony dla Obszarów Natura 2000 na morzu.

Warto z tymi problemami zapoznać się bliżej, skorygować być może swoje potrzeby oraz przemyśleć, jak podzielić się wolną od hałasu i niepokojenia przestrzenią z pożytkiem nie tylko dla życia bałtyckiej fauny, ale także dla wielu ludzi, gdyż są też tacy którzy preferują spokojny i niehałaśliwy styl bycia oraz odpoczynku.

 

Oprac. Michał Bała i Krzysztof E. Skóra


Polecamy linki do innych naszych wiadomości powiązanych z tą problematyką:

Niepokojące obserwacje ornitologów

Już mierzymy podwodny hałas Bałtyku

Zanieczyszczamy morze hałasem