Od początku stycznia 2016r. 29 kaszalotów zostało wyrzuconych na brzeg morski na obszarze południowej części Morza Północnego od wybrzeża Niemiec, przez Holandię do wschodniej Anglii. Wiele z wyrzuconych na brzeg morski zwierząt początkowo było żywych, ostatecznie jednak zginęło. Postawiono wiele pytań dotyczących tego zjawiska, na które spróbujemy odpowiedzieć.
Jak często dochodzi do takich zdarzeń? Obecnie jest to największe tego typu zjawisko odnotowane w rejonie Morza Północnego. Masowe wyrzucenia waleni na brzeg morski są rzadkie, chociaż miały one miejsce w ciągu ostatnich co najmniej pięciuset lat. W styczniu 1996r. w Wielkiej Brytanii w Zatoce Cruden (rejonie Grampjan) zaobserwowano sześć wyrzuconych na brzeg kaszalotów, zaś w grudniu 1994r. na wyspie Sanday archipelagu Orkady – jedenaście. W sumie zanotowano 14 przypadków masowego wyrzucenia na brzeg czterech lub więcej kaszalotów w rejonie Morza Północnego od XVI wieku.
Uwaga: masowe wyrzucenia kaszalotów na brzeg w opisywanym rejonie nie są nowym zjawiskiem. Dochodziło już do tego typu sytuacji, w szczególności na obszarze południowego Morza Północnego. Wszystkie zdarzenia miały miejsce między listopadem a marcem.
Czy liczba wyrzuconych na brzeg kaszalotów wzrosła? Średnia liczba wyrzuconych na brzeg kaszalotów do połowy lat 80. wynosiła mniej niż jeden osobnik rocznie, od tamtej pory średnia utrzymuje się na poziomie 5-7 osobników na rok.
Dlaczego te kaszaloty zostały wyrzucone na brzeg?
Nie możemy na to pytanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale wiele wskazuje na poniższe wytłumaczenie: grupa niedorosłych samców kaszalota żerowała na kałamarnicach w Morzu Norweskim, na północ od Morza Północnego. Jest to obszar preferowany zarówno przez te ssaki, jak i ich główne ofiary – kałamarnice z rodzaju Gonatus. Pierwsze osobniki pochodzące z holenderskiego wybrzeża z początku stycznia miały w żołądkach pozostałości Gonatus, podobnie zwierzęta wyrzucone na niemieckim wybrzeżu. Ostanie osobniki miały puste żołądki i były odwodnione. Walenie uzyskują wodę ze swoich ofiar (pożywienia), co sugeruje, że cierpiały na brak pokarmu. Po żerowaniu walenie najprawdopodobniej przemieściły się na południe wzdłuż wybrzeża Norwegii w Kanale Norweskim, obszarze wody o głębokości ponad 200m rozpościerającym się wzdłuż północno-wschodniej części Morza Północnego (zobacz wschodni sektor Obszaru 1 na mapie poniżej), najprawdopodobniej podążając za ławicą kałamarnic lub szukając mniej wzburzonych mórz w związku z wiejącymi wówczas zachodnimi wiatrami. Gdy przemieszczały się dalej w kierunku południowym, natrafiły na wody o głębokości znacząco mniejszej niż 500-3,000m, która jest charakterystyczna dla Morza Norweskiego i północnego Atlantyku, będących dla tych ssaków naturalnym siedliskiem.
Morze Północne można podzielić na trzy obszary w zależności od głębokości: 1) północna część Morza Północnego (na północ od 57oN), włączając obszar szelfu kontynentalnego z wodami o głębokości 100-200m i Głębią Norweską z wodami o głębokości od 200 m do ponad 700 m wzdłuż zachodniego wybrzeża Norwegii i w Skagerraku pomiędzy Norwegią i Danią; 2) środkowa część Morza Północnego (54-57oN) z wodami o głębokości 40-100 m (poza płytszymi wodami na ławicy Dogger i wzdłuż zachodniego wybrzeża Danii); 3) Zatoka Południowa (51-54oN) z wodami o głębokości 40 m i mniej.
Kiedy kaszaloty przemieszczały się na południe od Ławicy Dogger, prawie zawsze zostawały wyrzucone na brzeg. Jeśli porównamy proporcje liczby waleni wyrzuconych na brzeg (od 1990 roku) do liczby osobników zaobserwowanych, zauważymy wyraźny wzrost w Obszarze 3 w porównaniu z Obszarem 1 i 2. Ta część Morza Północnego, w której ssaki zostały wyrzucone na ląd jest nie tylko bardzo płytka, charakteryzuje się również mulistym lub piaszczystym dnem o maksymalnej głębokości 20m. Sprawia to, że kaszalotom bardzo trudno jest nawigować przy użyciu echolokacji. Sam ciężar ciała przebywających w płytkiej wodzie waleni (młode samce kaszalota ważą około 20 ton) może powodować niewydolność oddechową, wynikającą z zapaści płuc pod ciężarem, gdy spoczywają na dnie morskim.
Dlaczego tyle kaszalotów?
Od początku XVIII w. do około 1880r. kaszaloty były obiektem komercyjnego wielorybnictwa na oceanach światowych. W tym czasie liczba kaszalotów zmalała o prawie jedną trzecią z jednego miliona zwierząt na świecie. Po tym okresie nastąpił czas, gdy aktywność wielorybnictwa zmalała aż do czasów po II wojnie światowej, kiedy aktywność komercyjnych flot wielorybniczych ponownie wzrosła. W XX w. przynajmniej trzy czwarte miliona kaszalotów zostało uśmierconych, głównie pomiędzy rokiem 1946 a 1980, z największą liczbą uśmierconych zwierząt w latach 30. XIX w. i 60. XX w. Na Północnym Atlantyku na kaszaloty polowano głównie wokół Islandii, niedaleko wybrzeża Hiszpanii i w pobliżu oceanicznych archipelagów Azorów i Madery.
Masowe zaangażowanie opinii publicznej w latach 1970-80 doprowadziło do zaprzestania wielorybnictwa od połowy lat 80. do ich końca. Sytuacja ta zbiegła się w czasie z wyraźnym wzrostem przypadków wyrzucenia na brzeg morski kaszalotów w rejonie Wysp Brytyjskich, w szczególności na wybrzeża Morza Północnego.
Kaszaloty w północnej Europie są wyłącznie samcami i to nie w pełni dojrzałymi. Samice kaszalotów zazwyczaj przebywają przez cały rok w rejonie tropików i subtropików, towarzyszą im dorosłe samce, które przez większą część czasu bronią dostępu do samic. Zaraz po tym, jak młode samce dojrzeją płciowo, opuszczają grupy rozrodcze i migrują na północ. Samiec kaszalota osiąga dojrzałość płciową w wieku 18-19 lat, mierząc wówczas około 12m. Samce, które zostały wyrzucone na brzeg na Wyspach Brytyjskich mierzyły zazwyczaj 12-15m, tak więc były to osobniki, które niedawno osiągnęły dojrzałość płciową. Wiele wskazuje na to, że kiedy zaprzestano polowań na wieloryby (wielorybnicy wybierali na ogół duże samce), nastąpiło większe współzawodnictwo o samice wewnątrz grup rozrodczych, co w efekcie spowodowało, że więcej grup osobników niedawno dojrzałych migrowało na północ i stąd wzrost w liczbie wyrzuconych na brzeg osobników z przebywających na północy grup młodych samców.
Czy jest możliwy czynnik wynikający z ludzkiej działalności?
Kiedy dochodzi do tak rzadkiego wydarzenia jak masowe wyrzucenie waleni na plażę, naturalną rzeczą jest szukanie przyczyn związanych z działalnością człowieka. To ludzie przede wszystkim są odpowiedzialni za wymieranie gatunków i niszczenie środowiska. Tak więc, gdy zobaczono te wspaniałe zwierzęta na piaszczystych wybrzeżach i strefach zalewanych podczas przypływu w okolicy, gdzie znajdują się dziesiątki wiatraków, od razu pomyślano, że to może być powodem masowego wyrzucenia tych ssaków na ląd. Jednakże jest mało prawdopodobne, aby miało to jakikolwiek wpływ. Pracujące wiatraki generują dźwięki o bardzo niskiej częstotliwości, a gdy są zamocowane na skale, mogą wysyłać wibracje wzdłuż dna morskiego. W płytkich wodach z miękkim substratem dna, hałas dociera na małe odległości, ponieważ zostaje pochłonięty przez substrat dna. Ponadto kaszaloty są wrażliwe na znacznie wyższe częstotliwości dźwięków. Dużo ważniejszym faktem jest to, że kaszaloty pojawiły się w siedlisku, które znacznie różni się od ich naturalnego środowiska i daleko poza miejscem, gdzie hałas farm wiatrowych czy inne wibracyjne zakłócenia mogłyby mieć na nie wpływ. Co więcej historia pokazuje, że kaszaloty zazwyczaj zostają wyrzucone na brzeg, kiedy pojawiają się na południu Morza Północnego i tak działo się przez wieki, zanim jeszcze jakiekolwiek wiatraki zostały wynalezione.
Pojawiły się również sugestie, że na walenie miał wpływ hałas powstały podczas badań sejsmicznych w omawianym rejonie. W naszej opinii jest to mało prawdopodobne. Podczas gdy wśród fiszbinowców zaobserwowano przynajmniej krótkotrwałe reakcje w zachowaniu spowodowane przez dźwięki o niskich częstotliwościach generowane przez sonar sejsmiczny, w przypadku kaszalotów (mimo kilku szczegółowych badań) niewiele jest dowodów na ich negatywną reakcję. Kaszaloty wykorzystują głównie częstotliwości powyżej dźwięków sejsmicznych, które niosą bardzo dużo energii.
Nie można wykluczyć wpływu hałasu z jakiegoś innego źródła np. sonaru o średniej częstotliwości, który mógłby na nie negatywnie oddziaływać, nie ma na to jednakże dowodów i jest znacznie prostsze wytłumaczenie tego zjawiska.
Czy można coś zrobić, aby zapobiec tego typu wypadkom? Gdyby miało to jakieś zastosowanie praktyczne, można by zwierzęta przepłoszyć przy pomocy flotylli łodzi. Jednakże przy większym obszarze płytkich wód, zwierzęta najprawdopodobniej będą skazane na ponowne wyrzucenie na brzeg. Krótkodystansowy transport waleni drogą powietrzną (który w tej sytuacji prawie na pewno byłby niepraktyczny) na głębokowodny obszar na północ lub zachód od Wysp Brytyjskich również byłby akcją skazaną na niepowodzenie.
Tekst: Dr Peter Evans, dyrektor Sea Watch Foundation.
Tłumaczenie: Mikołaj Koss
Redakcja: Monika Selin