Stacja Morska i Fundacja Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego podejmują próbę upowszechniania wśród konsumentów rybnych produktów tzw. eko-znaków. Wybrano dwa, kojarzone z gatunkami zagrożonymi – morświnem i foką. W rezultacie powstały dwie konserwy rybne o nazwach „Przysmak morświna” i „Przysmak foki”. Istotą ich jest to, że szproty i śledzie, z których je wytworzono, helscy rybacy pozyskali metodą bezpieczną dla tych ssaków. Fakt ten oznaczono stosownymi znakami. Informują one kupujących, że produkt, który nabyli nie przyczynił się do śmierci fok ani morświnów.

Pierwszym produktem (w 2008 roku) był „Przysmak morświna”. Metalowe opakowanie tego produktu kryło w sobie ulubiony dla morświnów gatunek ryb – szproty. W tym roku nadszedł czas na „Przysmak foki” – czyli śledzie.

„Focza” konserwa powstała w ramach projektu pt. „Przysmak foki”. Puszka zawiera lokalne śledzie bałtyckie (w oleju czosnkowym). Zasoby tych ryb są jak na razie niezagrożone (w przeciwieństwie do np. dorsza), a na potrzeby naszego produktu złowione zostały włokiem pelagicznym – siecią, która na bałtyckich łowiskach jest dla fok najbardziej bezpieczną. W ramach tego projektu materiały informacyjno – edukacyjne są dofinansowane ze środków  Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Upowszechniając „Przysmak foki”, realizatorzy projektu mają nadzieję zwiększyć pro-przyrodniczą świadomość konsumentów, uwrażliwić ich na antropogeniczne zagrożenia wobec morskich ssaków, upowszechniać jedzenie bałtyckich ryb i promować efekty pracy polskich rybaków oraz przetwórców.

W tym wypadku producentem jest firma EVRAFISH Sp.z o.o. Każdy kartonik, w którym znajduje się 110 g zapakowanego w puszkę produktu zawiera na swojej wewnętrznej stronie pełną informację opisującą przesłanie idei.

Jeśli chcemy mieć morze, w którym obok nas będą żyć morświny czy foki, musimy wiedzieć, jakiej przyrodniczej wartości produkt kupiliśmy i podamy na domowym stole. To początek długiej drogi stopniowego zastępowania na rynku produktów, które powodują ekologiczne zmiany w Bałtyku i są niekorzystne dla zachowania jego naturalnej bioróżnorodności.

Jak pokazuje doświadczenie z innych krajów o wyborze odpowiedniej sieci do połowu decyduje wprawdzie rybak, ale preferencje klienta akceptującego jego produkty mogą go nakłonić do dokonania stosownych zmian w technice połowów. Na świecie od dawna istnieją specjalne oznaczenia produktów z ryb, które zostały złowione metodą bezpieczną dla morskiej bioróżnorodności, w tym szczególnie dla ssaków morskich.Przykładem może być kampania na rzecz połowów tuńczyków metodami bezpiecznymi dla delfinów. Odniesiono sukces, o handlowej wartości takich produktów w coraz większym stopniu decydują nabywcy niż dostawcy surowca i producenci. Kupujący chętniej wybiera produkt, który nie jest obarczony złą sławą.

Co roku na obszarze całego Bałtyku kilkaset fok pada ofiarą przyłowu, przypadkowo zaplątując się w sieci skrzelowe lub pułapkowe. To za dużo, aby ich populacja mogła się w lepszym niż obecnie tempie odradzać. Podobny problem dotyczy morświnów. By przetrwały można im pomóc wspierając rybołówstwo przyjazne morskim ssakom.

Tekst: Krzysztof E. Skóra, Monika Konkel, Klaudyna Sergot