Lipiec powoli dobiega końca, sezon urlopowy w pełni, co widoczne jest także nad polskim morzem. Mimo zagrożenia epidemiologicznego zwłaszcza mniejsze miejscowości licznie odwiedzają turyści z całej Polski i spoza naszego kraju. Nie sposób, będąc nad Bałtykiem, nie odpoczywać na plaży, nie kąpać się w morzu i nie zjeść ryby w nadmorskiej smażalni czy restauracji. Pytanie tylko, czy jest to na pewno bałtycka ryba…
Okazuje się, że zamawiając smażoną, wędzoną czy gotowaną rybę turysta zakłada, że to gatunek bałtycki i dokonuje nietrafnego wyboru. Dzieje się tak dlatego, że w kartach dań nadmorskich restauracji i smażalni znajdują się potrawy z ryb, które w Bałyku nie występują bądź w nim nie dorastały, a sam konsument o rodzimych gatunkach wie bardzo niewiele.
Edukacja i zabawa
Wychodząc naprzeciw m.in. temu problemowi już po raz szesnasty Stacja Morska im. Prof. Krzysztofa Skóry IO UG wraz partnerami zorganizowała Dzień Ryby w Helu. Bohaterami tego wydarzenia są różni przedstawiciele lokalnej ichtiofauny, co roku inni. Niektórych znamy z menu pobliskich restauracji, o innych co nieco słyszeliśmy na lekcjach biologii. Są jednak takie gatunki, o których istnieniu oraz roli w ekosystemie Morza Bałtyckiego nie mieliśmy najmniejszego pojęcia. Celem imprezy o charakterze informacyjno-edukacyjnym jest zwrócenie szczególnej uwagi na rolę ryb w przyrodzie, stan ich siedlisk, znaczenie dla człowieka oraz potrzebę ochrony zagrożonych gatunków. Dzień Ryby w Helu to wydarzenie skierowane do odbiorców w każdym wieku, które uczy poprzez zabawę. Jego organizatorzy i partnerzy przy pomocy atrakcyjnych stoisk edukacyjnych, gier i konkursów chcieli przybliżyć mieszkańcom i turystom świat bałtyckiej ichtiofauny.
O dorszu przede wszystkim
Człowiek interesuje się przede wszystkim tymi rybami, które go żywią i bogacą, czyli tzw. rybami przemysłowymi. To właśnie jeden z takich gatunków był głównym bohaterem tegorocznej edycji Dnia Ryby w Helu, w minioną sobotę, 25 lipca. Dorsz, bo o nim mowa, to jeden z największych drapieżników w Bałtyku, a ze względu na zły stan jego zasobów w tym morzu, wymaga on od nas szczególnej uwagi i troski. Do efektywnego tarła dorsz potrzebuje świeżej, dobrze zasolonej i natlenionej wody, pochodzącej z Morza Północnego. Niestety, regularne niegdyś wlewy z sąsiedniego morza dziś są znacznie rzadsze, zatem, nawet jeśli dorsz złoży ikrę, bardzo często opada ona na dno i obumiera. Wrażliwość dorsza na pogarszające się warunki do życia i rozrodu oraz presja połowowa doprowadziły do zapaści jego zasobów. Dziś dorsz w Morzu Bałtyckim jest w złej kondycji, jest mniejszy, wcześnie dojrzewa, lecz cechuje go mniejsza płodność.
Na ratunek
Regulacje prawne w celu ochrony dorsza w Morzu Bałtyckim mają ponad stuletnią historię. Z czasem poza wymiarem ochronnym pojawiły się limity połowowe dla rybaków rozdzielane pomiędzy państwami nadbałtyckimi. W roku 2020 obowiązuje całkowity zakaz połowów dorsza w Morzu Bałtyckim,. Jednakże dorsz bywa także znajdowany w sieciach łowiących śledzie i płastugi (skarp, stornia), gdzie stanowi tzw. przyłów (nieintencjonalny połów). Jednak, by chronić rozradzające się dorsze, w okresie od 1 maja do 31 sierpnia lub od 1 czerwca do 31 lipca 2020 roku (zależnie od obszaru połowowego), także przyłów tego gatunku jest zabroniony. O tym, czy i w jakim stopniu wprowadzone działania ochronne przyniosą rezultaty przekonamy się dopiero za kilka lat. Aby je wspomóc, należy ograniczyć konsumpcję tego gatunku. Zamiast dorsza można wybierać śledzie, szproty lub którąś z bałtyckich płastug.
Słodkie, wędrowne, przybrzeżne i obce
Drugoplanową rolę w tegorocznym Dniu Ryby w Helu odegrały pozostałe gatunki bałtyckiej ichtiofauny. Opowiedzieliśmy o gatunkach kojarzonych z wodami słodkimi, takich jak okoń, szczupak, płoć czy sandacz oraz rybach wędrownych – łososiu, troci, cercie i węgorzu. Odwiedzający stoiska edukacyjne Stacji Morskiej i partnerów mogli także dowiedzieć się, na jakie gatunki natrafiają podczas kąpieli w przybrzeżnej strefie Zatoki Puckiej. Są to między innymi: tobiasz i dobijak, spokrewnione z pławikonikami – wężynka i iglicznia, jak również ryby ciernikowate. Nie zabrakło także informacji o gatunkach nie należących do rodzimej ichtiofauny, jak np. zawleczona do Bałtyku z basenu Pontokaspijskiego babka bycza.
Stworzywa morskie
W tym roku szczególnym problemem poruszanym w trakcie Dnia Ryby na stoisku „Stworzywa morskie” było zanieczyszczenie środowiska morskiego plastikiem. Co roku do wód Morza Bałtyckiego z jego zlewiska dociera ok. 40 ton plastikowych odpadów. Są one połykane przez jego mieszkańców i w ten sposób włączane do morskiego łańcucha troficznego. Możemy to zmienić, generując mniej plastikowych odpadów w gospodarstwach domowych oraz rezygnując z używania sztućców, kubków, słomek i innych przedmiotów jednorazowego użytku wykonanych z tworzyw sztucznych.
Podczas XVI Dnia Ryby w Helu turystów i mieszkańców edukowali nie tylko pracownicy Stacji Morskiej w Helu, ale także współorganizatorzy i partnerzy wydarzenia: Fundacja Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego, Klub Gaja z MSC (Marine Stewardship Council) i Błękitny Patrol WWF Polska. Impreza odbywała się na terenie Uniwersytetu Gdańskiego, który w roku 2020 obchodzi jubileusz 50-lecia swojego istnienia.
Tegoroczny Dzień Ryby w Helu organizowany był w ramach projektu „Ochrona ssaków i ptaków morskich – kontynuacja”. Wyposażenie stoisk informacyjnych oraz działania na rzecz edukacji pro-przyrodniczej i ochrony przyrody wspiera także Grupa LOTOS w ramach programu „LOTOS pomaga bałtyckiej przyrodzie”.
Tekst: Monika Selin/SMIOUG
Zdjęcia: Michał Podgórski/SMIOUG
Tags: dzień ryby, hel, stacja morska